Wywiad z Prezesem Mirosławem Dudkiem

Jakie są pana główne cele i priorytety na pierwsze miesiące pracy w klubie?

Głównymi celami na początku działalności są zdecydowanie poprawa współpracy z urzędem miasta, podkarpackim ZPN, poukładanie całej organizacji pracy w klubie oraz zadbanie o infrastrukturę. Na tym głównie się teraz skupiamy, ponieważ są to fundamenty niezbędne i kluczowe do prawidłowego funkcjonowania oraz rzetelnego prowadzenia klubu, a także do obrania pozytywnego kierunku naszej drogi.

 

Jak obecnie wyglądają relacje klubu z Miastem Rzeszów?

Uważam, że jesteśmy na dobrej drodze, aby było tak, jak być powinno. Otrzymaliśmy listę rzeczy do realizacji w kierunku poprawy, jeśli chodzi o formalności prawne stowarzyszenia, które to niezaprzeczalnie są niezbędne do współpracy na linii Miasto – Klub. Myślę, że z sukcesem udaje nam się to wprowadzać.

 

W ostatnim okresie frekwencja na stadionie znacząco wzrosła. Jakiś pomysł, by ten trend utrzymać?

Wzrost frekwencji to niezwykle cieszący efekt zmian polityki działalności klubu, czyli przede wszystkim założenie, że klub Korona Rzeszów jest klubem młodzieżowym, dziecięcym i rodzinnym. W drużynie seniorów występują chłopcy, których średnia wieku to 17,8 lat! Na trybuny przychodzą całe rodziny i z wielką radością dopingują naszych zawodników. Największymi fanami są dzieci z naszej szkółki piłkarskiej, która to tworzy „dziecięcą eskortę”, a podczas meczu gorąco kibicuje starszym kolegom. Niejednokrotnie na meczach wyjazdowych mogliśmy spotkać grupę młodych adeptów w trykotach Korony z własnoręcznie wykonywanymi plakatami. Bezcenny obrazek. No i rodzice … niezawodni, wspierający i pomocni. Myślę, że tu jest zatem odpowiedź na zadane pytanie – moc i siła tkwi we wzajemnym się wspieraniu, pomaganiu i kibicowaniu, co tworzy na stadionie niezwykłą, łączącą i przyciągającą ludzi atmosferę.
Dodam, że pomysł rozgrywania meczów wieczornych przy sztucznym oświetleniu ma również na to duży wpływ. Mecz przy jupiterach to ciekawe celebrowanie piłkarskich emocji, swoista atrakcja dla kibiców i dodatkowa mobilizacja dla zawodników. Znacząco wpływa na frekwencję, dlatego zamierzamy to kontynuować, by trend się oczywiście utrzymał.

 

 

Czy klub ma jakiś plan, by pozyskiwać nowych sponsorów?

Stabilny budżet to podstawa, aby planować i myśleć o przyszłości. Swoimi pomysłami i działalnością chcemy udowodnić potencjalnym sponsorom, że środki, które będą inwestować w klub, z pewnością będą środkami dobrze zainwestowanymi w tych młodych i obiecujących zawodników. Tak, aby finalnie ten przedsiębiorca miał poczucie swojego wkładu w rozwój talentów i sukcesy na jak najwyższym piłkarskim poziomie.

 

Czy przewiduje Pan większy wpływ prezesa na decyzje dotyczące drużyny, czy zostawia Pan to w pełni trenerowi?

Trenerzy pracujący w naszym klubie znają moje oczekiwania dotyczące wizji dawania szans młodym zawodnikom i na tym moja ingerencja w decyzje dotyczące drużyny się kończy.
Moja osoba ma za zadanie stworzyć im jak najlepsze warunki pracy i odpowiednią ku temu przestrzeń. Trener odpowiada za przygotowanie zawodników na każdej płaszczyźnie. Ustalanie składu jest również w jego zakresie obowiązków. Ma tu jak najbardziej w 100% moje zaufanie i poparcie. Podejmowane decyzje są jego decyzjami, a ja jedynie mogę później go z nich rozliczać.
To jedyny dla mnie słuszny model współpracy.

 

Czy planuje Pan zwiększenie zaangażowania byłych piłkarzy klubu w jego funkcjonowanie?

Przy tym pytaniu musimy się cofnąć trochę do przeszłości. Każdy były zawodnik Korony Rzeszów zapewne wie, że całe swoje życie poświeciłem temu klubowi. W przyszłym roku będzie on obchodził jubileusz 80-lecia swojego istnienia, a ja przez połowę jego historii, z małymi oczywiście przerwami, zawsze tam byłem. W postaci zawodnika, trenera, działacza czy kibica. W tym okresie wspólnie przeżywaliśmy piękne chwile, radosne momenty, osiągnięte sukcesy, jak i również napotkane trudności, problemy oraz porażki. Nie mniej jednak bardzo szanuję każdego zawodnika, który z poświęceniem i godnością reprezentował ten klub, a jednocześnie sprawił, że pomimo mniejszych lub większych problemów, historia nadal trwa, a klub Korona Rzeszów istnieje. Moim cichym marzeniem jest nadrobić zaległości i z dumą móc zaprosić jak największą liczbę zawodników występujących na poziomie III i IV ligi do nowego budynku klubowego, pokazać nową infrastrukturę oraz podziękować im za wszystko czego dokonali, bo dzięki nim właśnie to powstało i to oni, wspólnie i każdy z osobna, dorzucili swoją szczególną cegiełkę w budowanie historii klubu.

 

Czy planowane są kolejne inicjatywy społeczne, które zaangażują lokalną społeczność?

Zdecydowanie tak! W naszym klubie pojawiło się mnóstwo świetnych, wspierających ludzi, którzy chcą działać i bardzo pomagają. To oni również dają mi energię, motywują i napędzają do dalszego działania. Za co im serdecznie dziękuję! Mają bardzo dużo rewelacyjnych pomysłów, co przynosi widoczny efekt. Poświęcają swój prywatny czas i środki zupełnie bezinteresownie. Jest to grupa ludzi tworząca zgrany team, który ja porównuję do drużyny piłkarskiej. Tam liczy się kolektyw i tu jest tak samo!
Mecze, turnieje, pikniki, atrakcje dla dzieci to tylko niektóre nasze sukcesy, a zapewniam, że będzie ich więcej. W tym roku z programu RBO powstanie małe boisko ze sztuczną nawierzchnią na działce, którą udało nam się użyczyć od miasta. Planujemy stworzyć boisko do koszykówki i siatkówki, zagospodarować miejsce na naszym obiekcie na mniejsze boisko trawiaste dla najmłodszych, wstawić zewnętrzny stół do tenisa stołowego, czy nawet zbudować plac zabaw dla dzieci. To są właśnie te inicjatywy społeczne, mające na celu przyciągać, łączyć i służyć wszystkim mieszkańcom osiedla.

 

 

Jak zamierza Pan zbudować DNA klubu, które wyróżni go na tle innych drużyn?

To już się buduje od jakiegoś czasu. Tak jak wspominałem, zaczęliśmy od fundamentów, ale efektem końcowym ma być stabilny klub, dający jak największe możliwości rozwojowe młodym piłkarzom. Chcemy być „przystankiem” w ich dalszej karierze. Ich każdy sukces będzie naszym sukcesem!

 

Gdzie widzi Pan klub za 5-10 lat?

Nie sięgam tak daleko w przyszłość. Realia i możliwości nakazują mi się skupić na tym, co tu i teraz, na sprawach aktualnych, na rozwiązywaniu obecnych problemów, a proszę uwierzyć, że ich nie brakuje.
Nie chcę powielać działania osób, które udzielały wywiadów z pięknymi zdjęciami, w których to obiecywane były tzw. „gruszki na wierzbie”, a finalnie na obiecywaniu się kończyło. Sam nie wiążę swojej funkcji w bardzo długiej perspektywie czasowej. Chciałbym zrobić to, co sobie założyłem, czyli doprowadzić klub do stabilnej formy, przekazać go odpowiednim ludziom i pozwolić w pełni działać, tak aby wrócić do rodziny. Mam bowiem świadomość tego, że teraz swój wolny czas poświęcam głownie klubowi, a nie jej.

 

Scroll to Top